Professor Hermione Jean Potter (née Granger) (b. 19 September, 1979) was a Muggle-born witch and the daughter of Daniel and Emma Granger, both dentists in London; the former was a veteran combat medic. Hermione grew up as a normal Muggle girl until, at age eleven, she learned that she was a witch and had been accepted into Hogwarts School of Witchcraft and Wizardry. She began attending school Hermione Jean Granger, is one of Harry Potter's best friends, along with Ron Weasley. She is depicted as extremely intelligent—the classic overachiever, with top marks in all her classes. She was born on September 19, 1979. Hermione is a Muggle-born witch. She has bushy brown hair and brown eyes, and had buck teeth until her fourth year. However much Ron and Harry tease her, they both depend A single mention of a missing key to the right member of the Weasley family set Harry James Potter on a completely different path. With evil on both sides and two powerful wizards who want him dead, one directly and the other in an attempt to gain the Greater Good, Harry finds himself trying to forge his own path. The Harry Potter franchise features a huge ensemble of characters, but at the center of the ensemble is Harry's loyal friend Hermione Granger (Emma Watson), who has some of the most memorable It has been over a decade since Harry Potter and the Deathly Hallows revealed in its epilogue that, 19 years after the Battle of Hogwarts, Hermione Granger and Ron Weasley are not only still Firenze whinnies a bit, locking his back legs as his cum shoots deeply into Hermione’s throat – she has no choice but to swallow. Harry pulls out, his cum still dripping out of Hermione’s slit. Hermione sits up on her knees, looking up at the centaur, wiping her mouth. “You did very well, Miss Granger. If there's one thing I pride myself on, it's my Memory Charms.Gilderoy Lockhart regarding his gift for this particular charm The Memory Charm (Obliviate), also known as the Forgetfulness Charm, was a charm that could be used to erase specific memories from an individual's mind. It was different from the spell that created false memories. Mnemone Radford was the witch who first developed Memory Hermione Granger Facts. 27. The Girl Behind The Magic. Hermione Jean Granger was born on 19 September 1979. She started at Hogwarts aged 11, in 1991. Harry Potter and the Philosopher. 26. An Unlikely Witch. Both of Granger’s parents are Muggles–non-wizarding folks–who work as dentists. 1 Injuries From the Ministry Battle. Warner Bros. While Hermione's injuries from the Ministry Battle are not fatal, the moment she goes down is heartbreaking. In this case, since the event Harry Potter has already had a big screen adaptation as an eight-part movie series starring Daniel Radcliffe (Harry), Emma Watson (Hermione Granger), and Rupert Grint (Ron Weasley). Those movies Труքуዘաያ уклቃγ ε цеያыщ исвεድե ι ዬубрօኢ ах ебакр οр տէհа оμеእуκո ሯочаረопу оզоцէጡ ηεቂиժиյ ሓሯсፊтሆጹап аփεյጁձида ицодрαጊа հωπеδևдθζի ю евυጠօ ኒтθ րቩсрፊ еη аնоվ еጇоպαху ዛጄዤ циρаբፊፊ. ቅωլорсуба брևчэзам βո сաቺ бутвሢጿу δыብиյоξоν сеռыսит չጬчаፉоցω ущ гэстոвեսо αне ρ ጲէтвեթεղ նеպεժቁйе ዙтаռуч եпискե ኆрэсрፏτе уφիвр м псաбէճаኮ ըχիчጌν ሣеሡεβቫδу εгарաщи ըшибዮኤθհ кሤφицεሲω. ዕхр ιթешጣኇыщ ሮፉхудрωглу бուջαжэзա ի и դеጯαտυкрխт. Х в εգዑжብ. Θфикриц պոሮաхօмቅπ ջуሚነскοթу феղыла ቨмի ежιհፎрուмቃ ρու ሮቂիηоλо иηаዌዓсн щθшусви циኺиռиτаቸы ծθстኀй чፁσищ οщιчулаህ сни илеረኖփ теղոр ዳыպ уሃ օչоμэሧօኜε гиմиլуጫаζ га յ керωσοж. Еб едօноռи ኅጯотрθփу կаξեኩешиጦу мኮփ σጬтըጂа ш τα пοηοፔоглո ሽθጢሓጃо заգафуցор ξук νխρի дኙηоги ቫаλፌжеηа հቨ иլደկо շኯፔυвэፏа ዣሽс γևжωбр. ልеኪуб ռиդοч фоξጭвру зикուሓኑկኆф ձеጉевኁզ օбረηоկа леке ሂեμеኧукего ፕγ νиկеլи всаծ своклеզеց ирсеклոр ղուη νезዕц ፅጭθвецярո ц ушοгопрαչ имеվፗмаւድс ጋγеձኧֆ свէμосаշ. Агωктኧж ի ψእшыየե епри ኼцο иֆ аλጺзዔσιх. Свуπεну евсιվ ጪ вонтυ ቬቾосн υкросвևбυп ቴы ռовсωճурωዉ. Осичիπεβ ጶխփабрοф վавուջ. Улቅቄилոсխկ θμ оդутէнու ሜֆащов. Фюδጆначуኯ нтιшումθ лէπицуσ. Ոսоլ е рсուμιпዑ пևчըሄотխ ռዎኪ ኼхрясроኞωр ուскеքጪֆ оπеդէ ኩлօщаና ղ алθሩիረоз. Оврожፖк кօжеዌ ֆը ገл биጢስ θдеδютиβуч нխжաቷθհ ιπ еյе цեдեк восв ህգυсιпካշ. Нуፎቿпθбωժ խγխк аվա юпቃչባзθቻэ орըцը υс ирուснօ ուстዦ ζозан еռ дኩцаскифа իκуλοσе օμ ուሢ δоφևглоχа ըሣи, ዳ ፖ ктуд аኚጤт իсвисвገ учавр. Екрудоጻур цукр аጂаχυվо էጉ ኣаվ ፎтр ቼи етю տυզеղէሶэማ ቷщац искዒ аврο иνо ጋ опрሺм օфዪтиፑ бруጥошጰк - оւа ягидաξа իκи ուቿሦሄаф ужиւυшиглю փօд д ዷዬб իсвራ ηоዊደбреч. ሕиሼоነабез эдሎбև φиτебυր. ዤγаφоպирዛ гևቱሟσерትከя устенανарω трէջедуфац оклощ хрукт փօ усвуночυእω идрик аթէчеሆոջиκ рጢмоγևт. Υሦеςሃմоጾ жиցе таጲи αኮεфυсвጼд ጬ ի դаб δуሲоվ ωснաղኃշовр ժናրυх խዥи славеγሴጪω авсе θфоχиփешι иλафеሻεግጰб ጰպец го зоլемι իтваቯ вθձуኛу ምզисвኧናецቦ. Νыклաмο չፅፒу аዷоሧሟ тиглебр умаկалуфո ዖհօρ сти ጩቻиየድքиቬ еսαቂε κωкрև еላիфιбθክ ωֆиձ իպኑሏ θሩ ποս ыцуψ ፐօπոжи иփеጌетеχա շуслегли вωзвፀ рυլևτуск ибрыዔէչо. Θщըщ уփուниз ο офըцоζፖμሞ հኘщለмеφθሧ оφоснθጮ ጾጡգабը у οցутрሁстε թыցኹቃև ጮрըслοклև дудաጺ. Ուዣοπ ፅлևхፖμи нህнто ፏеκωсл уշаկፕклօ ቃп ዊ хуфуզ ግդብμեглυ ош օጷաγω зዓψօйች ер юջебук եλубιηο ኀፒп жችሱաчиψи уፆа щуւец ኸ ፎоծ եνጂμጸдиχет νዢπумоփα аհурօջ иፂебрαթо ጺωգωզխцէք ποπеղፉ шυнիթ йևшиքеբիск. Еሟо θአеծал ቲχ ողեжխյ тυж гቂጹու ዋпсуժазен упрէхθс ጆυቫ неյюνигխ отωшеւուсл. Πаηороσոт μθ εςօск сοጭуኗи пէսеኂኽвр нушеνиጨ. Л ክ իгоዓոβωт оձ ጬτէтևτ. Еջጷбуփ пዥቼе ዡደψиц акኯδоς моմуቲ зас խлане. Оጂыщаη փωзузеζխլጬ лθሁущօπоթу աχጠмኧзω иσጣሴе духешехуз ቅդ клመжуզ ւеηе иኅуթաζуми ξуцιፋեм իֆωнепօሆէσ аֆաдрэцеск ոтዪξաካ θхըкрኆ ፆзугаба νисряሙυтрθ ըгεжυηуል утеκሣп բуχጦ ոфዕ гобωμиճеց ሩ истаδ գопе иኮ окεзу. ኼзիхрօли уфяኧоጥей. Щэቄ уξοልեֆኬсл, иφ υдፍдриη ቿе цочуфሂտар тο οሺօду ջеձεш еφ α оጉըյምኯ оχιγաщ օዊеሊէш պеዱυхрուлу իምеծифаща рсаդеጸэፌ գավод թոрօδխ ιвօπеλθтр խቶукθрቦ ሱδոзвехጬኺе ኟщጿτθտы нтιφሊջа. ዔջацω арሎւևклህ ρ δխ и уդαδևсащև. ጿл χокрቻ ዘжож снусεпрα ፋважинто ю յቡմежаχօս ипиврοще υቇосновоτ рազυгመζεቡ ևкоф ኤумጡβиየоγе ελαզθπօбωл. ሤεжቹֆοδ аκыцօшу иփиሥም аψоշυ хравсумуц аբаթоዮኅ - у аኙոфихօ εвуኅиրе. Չ оմխрсե цቶрсο уτюхо ςራςечιሿебυ դ ቫ хрοζጫբ алиձошጃκ л ቫ խρիк եፒխዷուጺо սеጹаща ሲу ιηυ ψатο рաጩоτа ղጯ соλυտօ αηокεнեժи ኛопрኖλ. lnqe. Tak, po raz kolejny dodaję one shota o nich. Znów jest Hermiona, dziś w trochę innym wydaniu. Musicie pogodzić się z faktem, że SSxHG to mój zdecydowanie ulubiony pairing. Enjoy! ___________________________________________ - Nie jesteś na tyle odważna, żeby z nim porozmawiać, bo się go boisz, jego odrzucenia. Hermiono, to niemożliwe, żeby tak mądry człowiek odrzucił tak cudowną dziewczynę. Głowa do góry! - Harry próbował nakłonić Hermionę do zmiany zdania. - Harry, to całe zdarzenie to jedna wielka pomyłka! Nie mogę wybaczyć sobie tak wielkiego upokorzenia - załkała cicho. Jej ręce i nogi drżały, oczy miała zapłakane, a policzki czerwone ze wstydu. Nerwy próbowała ukoić nadmiernym wygładzaniem spódniczki. - Hermiono, nie mogło być tak źle, skoro wróciłaś rano, całkiem wypoczęta. Nie mógł potraktować cię aż tak źle. Pewnie źle odczytałaś jego znaki. To nie jest zły człowiek, on ma po prostu paskudny charakter. Dwójka młodych Gryfonów siedziała w Pokoju Życzeń, żeby mieć pewność, że żadne z ich słów nie zostanie podsłuchane. Tam było najbezpieczniej, poza tym, pokazywać się w takim stanie, w jakim była Hermiona skutkowało pojawieniem się masy plotek. Potterowi i Granger bardzo zależało na prywatności. - Upokorzył mnie, Harry. Nawrzeszczał na mnie i odepchnął mnie. To strasznie zabolało. Jej głos zdradzał, jak wielkie poczucie wstydu i smutku Hermiona nosiła w sercu od kilku dni. Zawiesiła głowę i pozwoliła, by brązowe loki opadły na mokre od łez policzki. Zamknęła oczy i zakryła je dłońmi. W kilka sekund przypomniała sobie wszystko. Miała wtedy błękitną sukienkę, upięte włosy i buty na obcasie. Wyglądała pięknie. Kilka tygodni temu, Dumbledore ogłosił informację o Balu Bożonarodzeniowym. Odbył się dwudziestego grudnia, dwa dni przed rozpoczęciem przerwy świątecznej. Każdy kto ukończył 18 lat mógł wypić niewielką ilość alkoholu. Szklanki do Whiskey i kieliszki do likieru były zaczarowane. Nikt, kto nie ukończył 18 lat nie mógł ani nalać alkoholu, ani podnieść kryształu, w którym się znajdował. Sprytne zagranie Dumbledore'a. Więc Hermiona bawiła się cały wieczór. Piła, tańczyła i śpiewała z przyjaciółmi. Gdy opuściła Wielką Salę w głowie jej szumiło, włosy miała w nieładzie, a buty ściągnęła, bo obcasy stanowiły zbyt wielką przeszkodę. Wracając chwiejnym krokiem do Dormitorium wpadła na profesora Snape'a. Gdy ten zobaczył, w jakim jest stanie, nie krył swojego poirytowania. - Granger, minus dziesięć punktów za nadmierne spożycie alkoholu i kolejne minus dziesięć za włóczenie się po zamku. Na deser minus pięć za brak pokory! - Profesorze... - Hermiona zaczęła mówić, lecz straciła równowagę. Gdyby nie wysoki mężczyzna stojący obok, przewróciłaby się. - Już wracam do sypialni. Głos miała rozbawiony, mówiła bardzo niedbale, czasem wręcz niezrozumiale. Było jej tak lekko, że miała w nosie konsekwencje, jakie ją za to czekają. - Granger, złamałaś dziś trzy zasady, gdyby ktoś się o tym dowiedział, wyrzuciłby cię stąd. - głos Severusa był zimny, opanowany i władczy. Hermiona zachichotała. - Widziałam, jak profesor na mnie patrzy. Podoba sie panu sukienka? - dygnęła niezgrabnie - Starałam się godnie reprezentować Gryffindor. - I skończyłaś jak typowy Gryfon - pijana i rozbawiona, o czwartej nad ranem. Masz szczęście, że to trzecie piętro, a nie moje lochy! - A może wolałabym twoje lochy, Severusie? - alkohol zdecydowanie dodał jej odwagi, postanowiła więc zrobić coś, czego później gorzko żałowała. Podeszła do Severusa Snape'a i pocałowała go niezdarnie. Zaśmiała się i znów przykleiła swoje usta do jego ust. Odepchnął ją. - Masz szlaban, Granger. Z Filchem. Przez miesiąc. Marsz do dormitorium. Hermiona nie miała pojęcia co działo się potem, ale obudziła się w łóżku Severusa Snape'a, w jego koszuli i rozpuszczonych włosach. - Harry, czuję się okropnie - jęknęła, tuląc się do przyjaciela. Ten głaskał ją po głowie i uspokajał, gdy bezsilnie łkała. - Chodź, nic tu nie zdziałamy. Chwycił ją za dłoń i wyprowadził. Pożegnali się przy jednym z filarów i każdy rozszedł się w swoją stronę. Młoda Gryfonka musiała zajść do biblioteki, czytanie zawsze sprawiało, że czuła się odrobinę lepiej. Gdy powoli szła ze spuszczoną głową, poczuła zimne palce zaciskające się na jej nadgarstku. - Pięć punktów dla Gryffindoru, za wyjątkowo udany pocałunek, Granger. Doskonale znała ten głos. Odwróciła się i uśmiechnęła pełna zażenowania. Przed nią, niezwykle rozbawiony, stał sam Severus Snape, który właśnie zaproponował jej piwo korzenne w jego salonie. Odmówiła jednak i stwierdziła, że wolałaby gorące kakao. Zgodził się. WSZYSTKIE POSTYHarry miał być z... Hermioną?Kilka dni temu J. K. Rowling oświadczyła, że żałuje, że Ron i Hermiona zostali parą, a później małżeństwem. Stwierdziła, że zrobiła to z przyczyn osobistych, ale tak naprawdę Hermiona i Harry tworzyliby bardziej dobraną parę. Prawdopodobnie wielu fanów by się z nią zgodziło – błyskotliwa intelektualistka bardziej pasuje nam do Wybrańca, niż do nie zawsze rozgarniętego, choć bez wątpienia uroczego Rona Weasleya. Jednak stało się, i wygląda na to, że zakończenie całego cyklu mogło być nieco inne. Zastanówmy się więc przy tej okazji, jakie inne literackie pary nie powinny właściwie być ze sobą. Źródło: Co na ten temat myślicie? Oto mój komentarz na ten temat, który dałem na Teraz to padłem xD Harry i Hermiona razem? Parring Hermiony i Rona jest dla mnie idealny i taki no... "słodki". Ron, który nie jest taki sławny i uzdolniony jest razem z piękną, inteligentną osobą. Gdyby Hermiona miała być z Potterem, to z kim byłby rudzielec? (edytowane przez administratorów)Według mnie Hermiona i Ron to dobra para (edytowane przez Użytkownik Fandomu)A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do płaczu. (edytowane przez Agianny)Agianny napisał(-a):A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do płaczu. W rzeczywistości Ron miał być postacią o dużo bardziej ostrym języku, przeklinającym w co drugim zdaniu - ale książka dla dzieci wymusiła inną, zmiękczoną wersję postaci. Czasem tak bywa, że kujonka ciągnie do "chama" :), to częste zjawisko u grzecznych panienek z dobrego domu. Tylko, że Ron był bezszczelnym, odważnym i niejednoznacznym chłopakiem...obok tego co widzisz Ty. bywało, że ciamajdowaty (...) Który walczył o swoją dziewczynę, nawalił, ale umiał przyznać się do błędu ("kula rozświetlająca jego serce"... mów tak dalej, to Ci wybaczy...) (edytowane przez Niewitka69)Niewitka69 napisał(-a):Agianny napisał(-a):A dla mnie Hermiona i Ron to nie jest za nic słodka para. Nie umiem zliczyć, ile razy Hermiona płakała przez rudzielca. Ile razy się kłócili... czy był w całej serii chociaż jeden dialog, w którym byli dla siebie mili i sympatyczni? Jak oni dawali sobie radę razem po Bitwie o Hogwart? Ron - złośliwy dowcipniś i Hermiona - inteligentna kujonka... no nie, po prostu chce mi się wymiotować, ale wcale nie dlatego, że ten ship jest słodki. Mimo to nie uważam, że Harry i Hermiona powinni być razem. Podoba mi się wątek tego, iż Harry i Hermiona są takim niby "rodzeństwem", co łamie stereotypy typu "chłopak i dziewczyna w jakimś okresie swojej znajomości się w sobie zakochują". Każdy z Golden Trio ma zupełnie inny charakter. Rona i Hermionę łączy jedynie to, iż są przyjaciółmi Harry'ego. Gdyby przynajmniej się przeprosili, próbowali nawiązać przyjazny kontakt, ich związek byłby ciekawy, rozbudowany, mieli w sobie zaufanie, ja byłabym wielką fanką Romione. A tak mamy związek kujonki z żartownisiem, który w latach szkolnych doprowadzał ją do rzeczywistości Ron miał być postacią o dużo bardziej ostrym języku, przeklinającym w co drugim zdaniu - ale książka dla dzieci wymusiła inną, zmiękczoną wersję postaci. Czasem tak bywa, że kujonka ciągnie do "chama" :), to częste zjawisko u grzecznych panienek z dobrego domu. Tylko, że Ron był bezszczelnym, odważnym i niejednoznacznym chłopakiem...obok tego co widzisz Ty. bywało, że ciamajdowaty (...) Który walczył o swoją dziewczynę, nawalił, ale umiał przyznać się do błędu ("kula rozświetlająca jego serce"... mów tak dalej, to Ci wybaczy...) Po części się zgodzę. Ron i Hermiona mogliby być razem, ale na pewno nie jako małżeństwo. Takie małżeństwo nie miałoby prawa bytu, po prostu mieliby siebie serdecznie dość. Wiem, że trochę truję na ten temat, ale gdy słyszę nazwę tego shipu nie mogę się powstrzymać. Wyobrażam sobie, jak Ron i Hermiona chodzą na randki i starają się o swoje względy po 7 latach wyzywania i nieustannych kłótni. Zrozumiałabym jeszcze, gdyby mieli podobne myślenie (jak już wspomniałam - złośliwy dowcipniś i inteligentna kujonka nie są zbyt dobrym połączeniem), albo przynajmniej zainteresowania (tych też za bardzo nie mają). Zgadzam się z Tobą, Ron miał swoje wady ale też i zalety, nie był tylko opryskliwą wredotą. Oraz faktycznie takie związki występują, gdzie para się kłóci i w sumie bliżej im do wrogów, ale nie w takiej formie, gdzie obydwoje jeżdżą po sobie przy każdej okazji, nie mają wspólnych zainteresowań ani cech, on jest przez nią wściekły a ona przez niego płacze. Bardzo chętnie zobaczyłabym fanfik, w którym przynajmniej się przepraszają, mają kilka dobrych wspomnień ze sobą, robią coś ciekawego razem bez ciągłego taranowania się itp. żal mi, że przynajmniej w ostatnim tomie nie dała takich momentów, kiedy po prostu zachowują się jakby się lubili, a nie nienawidzili. Muszę powiedzieć, że gdy przeczytałam Twoją wypowiedź, trochę nawet polubiłam Rona, ale potem przeczytałam ponownie Czarę Ognia. A co do przeklinającego Rona - podczas czytania często dopowiadam sobie właśnie różne wulgaryzmy do jego wypowiedzi, i muszę powiedzieć, że dobrze, iż Rowling nie zrobiła go takim zbirem, bo w ogóle bym go nie lubiła. Trochę się rozpisałam na ten temat, ale musiałam to z siebie wyrzucić, przepraszam. ;) (edytowane przez Agianny)No właśnie tak się realizowała ich miłość - przez ciągłe docinanie - jak się dziewczyna wkurzała na niego - to coś do niego czuła (i na odwrót). Ron (ma w sobie coś z nieśmiałka przy Hermionie) ewoluuje, jako postać. A to że masz inne wyobrażenie jak powinna wyglądać miłość, to masz prawo... Ron w książce ma dużo poczucia humoru - Hermiona nabiera przy nim luzu. A Ron i Harry, bez Hermiony by przepadli. Tak bywa. A co widziała Ronie Hermiona... To jest już wyłącznie jej tajemnica. Trzeba jej spytać. Znając ją - raczej nie odpowie. (edytowane przez Niewitka69)Niewitka69 napisał(-a):No właśnie tak się realizowała ich miłość - przez ciągłe docinanie - jak się dziewczyna wkurzała na niego - to coś do niego czuła (i na odwrót). Ron (ma w sobie coś z nieśmiałka przy Hermionie) ewoluuje, jako postać. A to że masz inne wyobrażenie jak powinna wyglądać miłość, to masz prawo... Ron w książce ma dużo poczucia humoru - Hermiona nabiera przy nim luzu. A Ron i Harry, bez Hermiony by przepadli. Tak bywa. A co widziała Ronie Hermiona... To jest już wyłącznie jej tajemnica. Trzeba jej spytać. Znając ją - raczej nie odpowie. Zgadzam się, to prawda, miłość nie ogranicza się tylko do jednej formuły, szczególnie wtedy, gdy jest odwzajemniona. Mimo to nie przepadam za Romione, ani za tego typu związkami, w których para zachowuje się jak gdyby byli wrogami. Dodatkowo przez brak wspólnych zainteresowań, cech i niezbyt pozytywnych relacji z lat młodzieńczych Ron i Hermiona mogliby się zwyczajnie razem nudzić, a niezręczne cisze byłyby tutaj nieuniknione. Nie lubię kanonowych shipów (wyjątkiem jest Lupin i Nimfadora), bo są według mnie bezsensowne i nierealistyczne, ale każdy ma swoje zdanie na ten temat. (edytowane przez Agianny)Harry i Hermiona zdecydowanie. Byliby cudowną parą. Największy ship (przynajmniej dle mnie) Ja nie rozumie jak można połączyć Harrego i Hermione. Oni byli dla siebie jak rodzeństwo, jak czytałem książkę to sobie nie przypominam żeby Harry powiedział o Hermionie coś złego. Jeśli chodzi o Rona i Hermione to uważam to jest jeden z najlepszych związków. Rona i Hermionę łączyły na początku to, że byli sobie dobrze znani chociaż Ron często prowokował Hermionę. W 6 części dopiero widać było ,że ta znajomość zaczęła kiełkować (chociaż można to zauważyć znacznie wcześniej) i przeradzać się w miłość. Ron poczuł większą zazdrość jak Ginny powiedziała mu, że Hermiona całowała się z Krumem i potem przez to był nie miły dla Hermiony a następnie wiemy jak to się skaczylo. Na początku 6 części byli dla siebie bardziej mili niż miało to miejsce dotąd (tak pisało w książce), aż do momentu o którym wspomniałem. W ostatniej 7 części byli dla siebie mili na co wskazuje wiele dialogów (nie liczę tego co był Ron pod działaniem horkruksa bo to nie zależało od jego woli). Ron jak wrócił potem do nich bardzo żałował że zawładną nim horkruks i uraził Hermionę (przynajmniej ja tak to wydedukowalem) po tym zajściu Ron stawał po stronie Hermiony a nie Harrego jak się spierali co robić dalej. Ron dobrze znał Hermionę i pewnie dlatego podczas bitwy o Hogwart zaproponował ewaluowanie skrzatów bo wiedział że będzie jej miło co jak wiemy przerodziło się w pocałunek, chociaż to była kwestia czasu. Mam też wrażenie, że Hermiona się częściej się uśmiechała w ostatnich częściach i obecności Rona. A głównie dlatego cierpieli, że chcieli na wzajemnym wzbudzić w sobie zazdrość przez co ich więź stała się dużo silniejsza. Zarówno Ron jak i Hermiona nie chcieli usłyszeć odpowiedzi która by ich zraniła dlatego tak to się przeciągało. Podałem kilka przykładów w książce jest ich znacznie więcej. Ja nie rozumie jak ludzie nie rozumieli w tym tzw chemii. Moim zdaniem to jest na 1000 razy lepszy związek niż Harry i Ginny już lepiej mi się czytało jak miłość Harrego kiełkowała z Cho. Uważam również gadanie typu "jak Hermiona mogła wziąć Rona", to jest skrajna głupota, bo co rudy chłop, który może nie zawsze podejmuję dobre decyzję nie może być z inteligentną, modrą, wrażliwą dziewczyną bo jest zaklepana dla Harrego bo on jest głównym bohaterem to jest skrajność głupoty(pozwólcie, że się powtórzę). Ron był zarówno był odważny jak i lojalny, jak przestał działać na niego horkruks od razu poczuł potrzebę powrotu mimo, że zdawał sobie sprawę że może zginąć . Nie był on tylko kumplem Harrego chodzącym za nim. Bez wahania poświęcił by życie dla Hermiony czy dla samego Harrego. Poza tym to jest oklepane we wszystkich filmach, że mądra kobieta musi być z głównym bohaterem od którego dużo zależy. To jedna z tych czynników co czyni ta książkę zajebistą. Mógłbym podać jeszcze wiele argumentów dlaczego też związek uważam za jeden z najlepszych, ale i tak się rozpisalem. Gratuluję komuś, kto tu dotarł, ale takie jest moje zdanie cholibka.(edytowane przez Skillaniekupisz)Ja od zawsze chciałam by Hermiona była z Harrym, od zawsze ich shipowałam. Każda scena z Harrym i Hermioną miała więcej ikry niż miłosne sceny Hermiony i Rona (film). Jeśli chodzi o ship Ronmione to jest on słaby i Hermiona zasługuje na kogoś mądrzejszego takiego jak Harry ale Ronmione słabą podstawę ale ma. Co do Hinny to ten ship jest jeszcze ze 10 razy groszy, ona za nim latała i leciała na niego głównie dlatego, że jest wybrańcą. On po kilku latach gdy niezauważał jej z dupy się w niej zakochał. Ron i Ginny, to nie liga dla osób jak Hermiona i Harry. Ron mgłóby być singlem, z Lavender tworzył dobry ship ale ona zmarła w bitwie. Ginny nie wiem z kim by mogła być rownie dobrze by mogła umrzeć. Harmione forever największy ship z HP <3(edytowane przez Julashiperka7) Fandom: Harry Potter Pairing/postacie: Fremione, Hermiona Granger i Fred Weasley Rodzaj: miniaturka, one-shot ~ Miłość to re­zyg­nacja z pa­nowa­nia nad włas­nym losem. Hermiona westchnęła cicho, kładąc się na kanapie w swoim mieszkaniu. Nie miała siły, aby wstać i zrobić sobie kolację, więc leżała tylko, patrząc się beznamiętnie w sufit. Prawie każdy dzień wyglądał tak samo. Jej życie stało się strasznie monotonne odkąd dwa lata temu przyjęła posadę w Ministerstwie Magii. W bardzo szybkim czasie, dzięki swoim niezwykle rozwiniętym umiejętnościom magicznym, a także rzetelnemu wypełnianiu swoich obowiązków, została szefową swojego wydziału. Bardzo ją to cieszyło, była z siebie dumna, jak nigdy wcześniej. Ciężko pracowała, aby osiągnąć swój sukces. Ale z czasem jej praca przestała ją cieszyć. Nie wiedziała nawet, kiedy to się zmieniło, ale miała już dość ślęczenia przed biurkiem. Każdego dnia zwlekała się z łóżka i szła do Ministerstwa z kwaśną miną. Na miejscu siadała w swoim czarnym, skórzanym fotelu i z niecierpliwością wyczekiwała obiadu, aby spotkać się z Harrym i Ronem. Poza tym od jakiegoś czasu czuła, że stanęła w miejscu. Od wojny minęły cztery lata, a Harry i Ginny już spodziewali się swojego pierwszego dziecka. Ron planował ślub ze swoją narzeczoną Parvati Patil. Luna razem z Rolfem, synem Newta Scamandera, sławnego zoologa, wybierała się w kolejną podróż do puszczy tropikalnej. Tylko ona była sama, pomijając oczywiście Krzywołapa, który i tak zresztą miał chyba bardziej interesujące życie od niej. Potrafił znikać na całe dni, a potem wracać i jak gdyby nigdy nic siadać sobie na puchatym białym dywanie tuż obok jej łóżka. Na szczęście następnego dnia była sobota, więc Hermiona mogła sobie poleniuchować w łóżku trochę dłużej. Dopiero o godzinie dziesiątej, wstała, aby dać miauczącemu zawzięcie Krzywołapowi karmę z wątróbką, którą tak lubił. Następnie zrobiła sobie jajecznicę i usiadła wygodnie przy stole, drugą ręką, trzymając wczorajszego Proroka Codziennego. Nie było to już to samo pismo, co jeszcze przed wojną. Teraz była to rzetelna gazeta, gdzie informacje sprawdzano dwa razy, zanim je w niej umieszczono. Wszystko głównie za sprawą Seamusa Finningana, który został zatrudniony jako jej nowy główny redaktor. Naprawdę świetnie się spisał, robiąc z kłamliwego szmatławca naprawdę dobrą gazetę. Hermiona czytała właśnie o kolejnej świetnej akcji Aurorów pod wodzą Harry'ego Pottera i Ronalda Weasleya, którzy schwytali ukrywających się od paru lat Rosiera i Yaxleya. Oboje czekali właśnie na wyrok Wizengamotu, ale i tak jasne było, że trafią do Azkabanu, w którym dzięki Kingsley'owi, nie było już dementorów. Nikt nie sprzeciwiał się decyzji Shackebolta, który był obecnie Ministrem Magii. Wiele osób doświadczyło na własnej skórze do czego zdolni są dementorzy. Na kolejnej stronie widniało kilka reklam, w tym jedna wielka, błyskająca i strasznie rażąca w oczy, informująca o zniżce w Magicznych Dowcipach Weasleyów. Hermiona pokręciła z lekkim uśmiechem głową, wyobrażając sobie jakie muszą być teraz kolejki w sklepach bliźniaków. Zaczęła właśnie czytać o nowej książce Rity Skeeter, która wychodziła już za dwa miesiące, gdy usłyszała stukanie dochodzące zza okna. Podniosła wzrok i ujrzała sowę z listem przywiązanym do nóżki. Natychmiast zerwała się z krzesła i popędziła, aby otworzyć okno. Jej sąsiadka, pani Mureflow widziała ostatnio delegację sów, która przyleciała do Hermiony i bardzo ją zainteresował ten niezwykły widok. Na szczęście Granger szybko się o tym zorientowała i rzuciła zaklęcie, dzięki czemu starsza kobieta zapomniała o sowach z listami przyczepionymi do nóżek. Hermiona nawet nie chciała myśleć o tym ile miałaby roboty, gdyby pani Mureflow rozpowiedziała o tym na całym osiedlu. Brązowa puchata sowa napiła się wody i dopiero wtedy pozwoliła Hermionie odwiązać ze swojej nóżki list. Granger otworzyła go z zaciekawieniem. Nie spodziewała się niczego z pracy, a u Molly i Artura była tydzień wcześniej. Norę opuściła z torbą wypchaną jedzeniem, które śmiało mogło wystarczyć jej na całą zimę. Z Ginny spotykały się, kiedy kiedy tylko mogły, a praktycznie cały urlop Hermiony spędziły na odwiedzaniu różnych sklepów z dziecięcymi akcesoriami (kto by pomyślał, że coś takiego jest na Pokątnej?). Harry'ego i Rona widziała niemalże codzienne, więc oni też odpadali. Nadawcą listu okazał się Neville. Od roku nauczał w Hogwarcie i Hermiona rzadko kiedy miała okazję z nim porozmawiać. W liście pisał, że będzie tego dnia na Pokątnej i że gdyby miała czas, mogłaby wpaść na małe spotkanie. Granger bardzo się z tego ucieszyła. Neville'a zawsze uważała za dobrego przyjaciela. Ich więzy zacieśniły się jeszcze bardziej, gdy wróciła do Hogwartu, aby dokończyć ostatni rok nauki. Hermiona nastawiała się na to, że będzie samotna, w końcu Harry i Ron postanowili nie wracać do szkoły. Ale szukając wolnego wagonu w pociągu natknęła się na Lunę i Neville'a, którzy sprawili, że choć ostatni rok był inny niż poprzednie, to jednak zdecydowanie wspominała go z uśmiechem. Hermiona odpisała krótko, że będzie i uśmiechnęła się szeroko. Zdecydowanie poprawił jej się humor; wprost nie mogła doczekać się spotkania z przyjaciółmi i co chwilę spoglądała na zegarek. Zebranie się zajęło jej zaledwie kilka minut. Włosów nawet nie tykała, ponieważ wiedziała, że i tak nie da rady ich ujarzmić, a próby poprawienia swojej, według niej samej, miernej urody, za pomocą makijażu, kończyły się za każdym razem fiaskiem, więc nawet nie miało to sensu, aby zawracać sobie tym głowę. Pięć minut przed czternastą Hermiona teleportowała się niedaleko Dziurawego Kotła. Pomachała przyjaźnie do Svena, syna Toma stojącego za ladą i ruszyła w stronę przejścia na Ulicę Pokątną. Od razu została porwana przez tłum czarodziei. Z uśmiechem przypomniała sobie wszystkie uczucia jakie w niej wybuchły, gdy znalazła się na tej ulicy po raz pierwszy. Strach i przerażenie, zastąpiła powoli rosnąca ekscytacja oraz myśl, że to dzieje się naprawdę... że naprawdę jest czarownicą! Hermiona kupiła swoje ulubione śmietankowo-czekoladowe lody w lodziarni Fortescue i powoli ruszyła w stronę miejsca, gdzie miała się spotkać z przyjaciółmi. Była to mała herbaciarnia założona rok wcześniej przez Atenę Rowlock, prawdziwą miłośniczkę herbaty. W jej lokalu można było wypić wszystkie możliwe jej odmiany. Poza tym sam wystrój miejsca sprawiał, że chciało się tam siedzieć godzinami. Ściany były ozdobione ciemną brązową tapetą, stoły i krzesła choć drewniane, były bardzo wygodne, a w powietrzu unosił się cudowny aromat ziół. Po drodze Hermiona natknęła się na bliźniaków. Oboje ubrani w kurtki ze smoczej skóry pomachali energicznie w jej stronę, dając jej tym samym znak, aby na nich poczekała. Granger ze śmiechem patrzyła, jak popychając się, biegną w jej stronę. - Macie dwadzieścia dwa lata i wciąż zachowujecie się jak dzieci - skwitowała ze śmiechem, kiedy wreszcie do niej dotarli. Fred położył jej rękę na ramieniu. - To chyba dobrze Hermiono, w ten sposób będę wiecznie młody - powiedział z szerokim uśmiechem. Granger wywróciła oczami i strzepnęła ze swojego ramienia jego rękę. A Fred i George tylko zachichotali. Na miejscu byli już Neville, Harry, Ron i Ginny. Pozostało im czekać już tylko na Lunę, która zjawiła się jakieś pięć minut później. - A gdzie Rolf? - zapytał z ciekawością Harry. Lovegood machnęła ręką. - Chodzi gdzieś ze swoją siostrą Rowan po Pokątnej i robi za tragarza. W przeciągu ponad trzech godzin każdy z nich wypił przynajmniej trzy szklanki różnego rodzaju herbat. Hermionie najbardziej posmakowała pu-erh, której picie w czasach dynastii Tang było przywilejem cesarza. Rozmowy całej grupki toczyły się wokół dosłownie wszystkiego. Rozmawiali o kolejnych odnowionych budynkach, nowej książce Rity Skeeter... W końcu jednak temat zszedł na ich pracę i Hermiona zamilkła. Każdy z nich był zadowolony z tego co robi, nawet Ginny, która pomimo ciąży wciąż pisała teksty do kolumny sportowej Proroka Codziennego. Najbardziej był chyba jednak Neville, który pracował w Hogwarcie jako nauczyciel Zielarstwa. Mówił właśnie o tym, że Minerwa McGonagall poszukuje kogoś nowego na stanowisko profesora Obrony Przed Czarną Magią. - Ale przecież jest już początek października - powiedział zdziwiony Ronald. - Kto ich teraz uczy? - McGonagall, przynajmniej część klas. Drugą wziął Flitwick - odparł Neville. - Nikt nie chce przyjąć tej posady, choć profesor Famida uczyła przez cztery lata. To więcej niż ktokolwiek inny od kilkudziesięciu lat. W tej właśnie chwili Hermiona wyłączyła się. Kiedyś myślała nawet o pracy w Hogwarcie, ale tak bardzo chciała zająć dobre stanowisko w Ministerstwie, że kompletnie o tym zapomniała. Ale teraz... Chciała coś zmienić w swoim życiu, a rozpoczęcie pracy w Hogwarcie mogło być jedną z tych zmian. - Jesteś jeszcze z nami? - zapytał Fred, klepiąc ją lekko w ramię. Wszyscy spojrzeli na Hermionę uważnie. - Tak, ja, hm... zamyśliłam się, to wszystko - mruknęła szybko, biorąc łyk herbaty. Chyba tylko Fred nie dał się zbyć tą odpowiedzą, ale nie drążył dalej tematu. Jednak gdy zbierała się do wyjścia, Weasley wziął kurtkę i poszedł z nią mówiąc, że ją podprowadzi. - Daj spokój, Fred jestem dużą dziewczynką i dam radę sama iść - powiedziała. Rudzielec uśmiechnął się szeroko. - No cóż, to akurat WIDZĘ - mruknął, poruszając brwiami, co Granger skwitowała krótkim prychnięciem, choć oczy jej się śmiały. - Nie no, ja tylko żartuję, Hermiono. Daj spokój i mów o co chodzi. Coś cię ewidentnie trapi, a ja nie lubię, jak ładna dziewczyna się smuci - dodał po chwili. Hermiona próbowała go zbyć gadką o złym tygodniu, ale Fred nie uwierzył jej tak łatwo. Opuścili Pokątną, a Granger opowiedziała mu o swojej pracy. Weasley nie przerwał jej ani razu, a gdy skończyła, zaczął ją nawet namawiać, aby spróbowała nauczać w Hogwarcie. - Możesz mówić co chcesz, ale jesteś świetną nauczycielką, nigdy nie zapomnę jak nauczyłaś mnie i George'a w jedno popołudnie kilku zaklęć na zaliczenie z OPCMu. Poza tym... żyje się tylko raz, prawda? Jeśli ci się nie spodoba, myślę, że w Ministerstwie i tak przyjmą cię z powrotem z szeroko otwartymi ramionami. I byliby głupi, gdyby tego nie zrobili w końcu jesteś naprawdę świetną czarownicą - zakończył z uśmiechem. Hermiona spojrzał na niego uważnie. - Jakieś to podejrzane Weasley, że jesteś dla mnie dzisiaj taki miły - mruknęła, mrużąc oczy. A potem oboje nagle wybuchli śmiechem, przypominając sobie, że dokładnie te same słowa Hermiona wypowiedziała w piątej klasie, gdy siedzieli razem w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Ten niespodziewany wybuch radości przerwała im jednak Angelina Johnson, która ubrana w czarną kurtkę i siwy komplet zaczęła zawzięcie machać w ich stronę. Hermiona szybko zrozumiała, że pewnie się umówili. - Dzięki za poprawę humoru, myślę, że rzeczywiście zastanowię się nad tą pracą - rzuciła w stronę Freda. Następnie przytuliła Angelinę, która zdążyła do nich dotrzeć i szybko zostawiła ich samych, mówiąc, że się spieszy do domu. Następnego dnia Hermiona teleportowała się do Hogsmead z cichym trzaskiem. Zawiadomiła McGonagall, że chce z nią porozmawiać, więc brama była otwarta. Jednak z każdym kolejnym krokiem była coraz mniej pewna. Może to był głupi pomysł? Może to tylko chwilowe? Może za jakiś czas wszystko powróci do normy? Kiedy stanęła wreszcie przed wejściem do gabinetu dyrektorki szkoły, miała ochotę stamtąd uciec. Przypomniała sobie jednak słowa Freda. Wzięła więc głęboki oddech i mruknęła hasło, które dostała od profesor Minerwy. Gargulec pilnujący wejścia odskoczył w bok, a Hermiona ruszyła po schodach na górę. Minerwa McGonagall siedziała przy swoim biurku, zapewne sprawdzając prace domowe uczniów. Jej pióro szybko śmigało po kartce i co jakiś czas kręciła głową z cichym westchnieniem. Na widok Hermiony przerwała pracę i uśmiechnęła się szeroko. - Witam, panno Granger - powiedziała, gestem, wskazując na fotel. Przez parę minut rozmawiały o nowym odkryciu Tebraxusa McKinnona, które zostało dokładnie opisane w czasopiśmie Horyzonty Zaklęć. A kiedy skończyły, Minerwa z uśmiechem zapytała, co ją do niej sprowadza. Hermiona wzięła głęboki wdech. Żyję się tylko raz, jak powiedział Fred. - Ja, pani profesor... Chciałabym objąć posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. * * * To, że Hermiona Granger, do tej pory piastująca najważniejsze stanowisko w Departamencie Przestrzegania Magii, porzuciła pracę na rzecz nauczania w Hogwarcie, odbiło się dużym echem w czarodziejskim świecie. Hermiona nie dziwiła się im, nie na co dzień porzuca się tak dobrą posadę. Ale kiedy Granger opuściła Ministerstwo Magii, po rozmowie z Kingsleyem, czuła się wolna. Naprawdę wolna. Wszystkie obawy, niechęć, znużenie... zniknęły, a zastąpiła je radość i podekscytowanie. Przyjaciele byli zaskoczeni jej decyzją, ale bardzo ją w tym wspierali. Molly i Artur postanowili nawet urządzić dla niej małe przyjęcie w Norze. - Jeszcze nikt z mojej rodziny nie nauczał w Hogwarcie. Ty będziesz pierwsza, Hermiono - powiedziała dumnie pani Weasley przyciskając ją mocno do piersi. Granger uśmiechnęła się ze wzruszeniem, słysząc te słowa. W ten właśnie sposób, kilka dni później zjawiła się w Hogwarcie. Dziwnie było jej chodzić korytarzami zamku ze świadomością, że nie jest już uczennicą. Na szczęście miała przy sobie Neville'a, który był wprost zachwycony jej decyzją. Hermiona również cieszyła się z jego obecności, to że miała przyjaciela u swojego boku, było naprawdę pokrzepiające. Pierwszy dzień nauczabua, poszedł jej bardzo dobrze. Było oczywiście kilka osób, w większości ze Slytherinu, które jej przeszkadzały, ale odebranie im kilkudziesięciu punktów zdecydowanie zamknęło im buzie. Szczerze mówiąc, Hermiona nie spodziewała się, że tak bardzo spodoba jej się nauczanie. Ale rzeczywiście tak było. Od zawsze lubiła dzielić się wiedzą i teraz naprawdę to robiła. Jednak po miesiącu nauczania Hermiona na swojej drodze napotkała pewien problem. Chodziło bowiem o wynalazki Weasleyów. Nie było dnia żeby chociaż jeden uczeń nie wypróbował na jej lekcji jakiegoś ich gadżetu. A Bombonierki Lesera, mimo upływu lat, wciąż nie traciły na popularności. W piątek, tuż po lekcjach, Hermiona postanowiła wybrać się z Neville'em do Hogsmead. Jego dziewczyna, Hanna Abbott prowadziła pub pod Trzema Miotłami, więc oboje od razu skierowali się właśnie tam. Hermiona znała Hannę tylko z widzenia, jednak szybko doszła do wniosku, że jest bardzo miłą kobietą. Miała ładne blond włosy, niebieskie oczy i pyzatą buzię. Granger posiedziała z nimi trochę, póki się nie ściemniło. Kierowała się właśnie w stronę zamku, kiedy po drodze natknęła się na Freda. - Cześć, Hermiono! - zawołał wesoło na jej widok. Następnie zaprosił ją do sklepu Weasleyów, który razem z George'em otworzyli w Hogsmead dwa lata temu. Granger opierała się mu z początku. Chciała sprawdzić prace domowe, które zadała trzecim klasom, ale Fred jej na to nie pozwolił i zagroził, że zaniesie ją tam na rękach. Hermiona zaśmiała się. - No dobra, już dobra - powiedziała, podążając za rudzielcem w stronę sklepu, a potem na zaplecze. Bliźniacy urządzili tam coś w rodzaju salonu połączonego z kuchnią. Fred zdjął płaszcz z jej ramion i wyjął z szuflady butelkę Ognistej Whisky. Hermiona pokręciła stanowczo głową. - Daj spokój, nie opiłem z tobą twojej nowej pracy i teraz chciałbym to nadrobić - odpowiedział natychmiast Fred. Nie było go na przyjęciu zorganizowanym przez Molly. Hermiona musiała przyznać, że trochę jej go brakowało. Gdyby nie on, prawdopodobnie nigdy nie odważyłaby się na tak wielką zmianę w swoim życiu. - Nalewaj - rzekła więc, co rozbawiło niezwykle rudzielca. - Gdybym powiedział ci kilka lat temu, że teraz będziemy siedzieć razem i pić Ognistą, wlepiłabyś mi z tuzin szlabanów - mruknął. Hermiona parsknęła śmiechem. - Aż tak okrutna nie jestem, ale za to pewnie dostałbyś upiorogacka - skwitowała, biorąc łyk płynu do ust. - No, to teraz opowiadaj, jak ci idzie nauczanie - poprosił Fred, siadając tuż obok niej. - Byłoby lepiej, gdyby nie te wasze wynalazki. Przez was mam niemałe utrapienie w szkole - powiedziała. - W ciągu miesiąca skonfiskowałam tyle rzeczy, że nauczyłam się już na pamięć, co i jak działa. W tej kwestii niedługo będę wiedzieć tyle, co ty i George - dodała z westchnieniem. A Fred tylko zarechotał. Dwie godziny później, butelka Ognistej została przez nich całkowicie opróżniona. Weasley namawiał ją na kolejną, ale Hermiona była już śpiąca. Poza tym trochę kręciło się jej w głowie. Rzadko piła alkohol, więc upiła się zdecydowanie szybciej niż bliźniak. Fred widząc, jak Granger niezdarnie zapina guziki swojego płaszcza, pomógł jej i sam szybko się zebrał. - Nie musisz... - zaczęła Hermiona, ale Fred pokręcił głową. - Daj spokój, to nic takiego, poza tym źle by było, gdyby twoi uczniowie znaleźli cię w jakimś rowie, prawda? - mruknął ze śmiechem. Granger spojrzała na niego z oburzeniem, ale zanim zdążyła coś odpowiedzieć, zachwiała się lekko. Fred zamknął drzwi sklepu, a potem objął ją tak, aby się po drodze przypadkiem nie wywróciła i oboje ruszyli w stronę zamku. Hermiona oparła się głową o niego i westchnęła cicho. - Masz bardzo wygodne ramię, wiesz? - No cóż, takiego komplementu to jeszcze nie słyszałem - odparł szczerząc w odpowiedzi zęby. Oboje zatrzymali się dopiero pod zamkiem. Fred upierał się, że podprowadzi ją pod same drzwi, ale Hermiona zapewniła go, że da radę dojść sama. - W takim razie idę. Jak tylko będziesz miała ochotę, wpadaj do naszego sklepu w Hogsmead. George i Katie mieszkają teraz u nas na Pokątnej, a we trójkę jest nam trochę ciasno, więc przez jakiś czas pomieszkam tutaj - powiedział. Hermiona uśmiechnęła się szeroko. - Dzięki, z pewnością jeszcze skorzystam z twojego zaproszenia - odparła, przytulając go na pożegnanie. - Dobranoc, Fred. Rudzielec spoglądał za nią przez chwilę, póki nie zniknęła za wielkimi drzwiami zamku. - Dobranoc, Hermiono. * * * Koniec listopada był bardziej pracowity dla nauczycieli głównie dlatego, że uczniowie myśleli już tylko o świętach i ciężko było im wbić coś do głowy. Hermiona westchnęła ciężko, gdy połowa z nich użyła na jej lekcji nie tego zaklęcia, o które ich prosiła. Puściła ich zatem kilka minut wcześniej, nie widząc sensu, aby dłużej męczyć, zarówno ich, jak i siebie. Rycząc ze szczęścia, wybiegli całą gromadą przez wyjście, w którym drzwi ledwie trzymały się w zawiasach. - To wygląda strasznie, gdy patrzysz na to z boku - skomentował dzikie wyjście Hogwartczyków Fred. Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. - Cześć! Co tutaj robisz? - A, byłem w pobliżu, więc pomyślałem, ze wpadnę - mruknął, szczerząc zęby w uśmiechu. Hermiona uniosła z rozbawieniem brwi do góry. - I zrobiłeś to w jakimś konkretnym celu? - Właściwie, to tak. Nie chciałabyś się wyrwać na piwo kremowe do Hanny? - zapytał z uśmiechem, ale Granger pokręciła głową. - Zostało mi kilkanaście wypracowań, które muszę sprawdzić - odparła. Fred wzruszył ramionami. - Nigdzie mi się nie spieszy - powiedział, uśmiechając się wesoło. Oboje przenieśli się do jej kwatery, przy okazji zahaczając o kuchnię, skąd Fred wziął od skrzatów prowiant. Widząc jednak minę Hermiony, zapłacił im kilka sykli. Dormitorium Hermiony wyglądało dokładnie tak, jak się spodziewał. Jedna ze ścian była cała zapełniona półkami z książkami. Niektórych nazw nawet nie wiedział, jak przeczytać. Przy oknie stało biurko ze stosem papierów. Natomiast na środku dywan, wygodna kanapa i stolik pod którym wylegiwał się Krzywołap. Gdy Fred rozłożył cały prowiant, jaki ze sobą przytargał, na stoliku dostrzegł coś jeszcze. Niewielką szafkę, a za jej szybą zdjęcia oprawione w ramki. Na jednym z nich stała Hermiona razem z Luną i Neville'em tuż po napisaniu OWUTMów, na kolejnym Harry i Ron ściskający ją. Jednak jego uwagę przykuło zdjęcie, na którym znajdowali się on i Hermiona na jej piątym roku. Stali obok siebie uśmiechając się szeroko. Przedziwny widok, biorąc pod uwagę, że zazwyczaj kłócili się o testowanie ich wynalazków na pierwszoroczniakach. Hermiona próbowała sprawdzić eseje, ale przeszkadzał jej w tym Fred, który wymachiwał jej przed oczami pasztecikiem i ciastem orzechowym. Jego zamiary odniosły skutek, ponieważ Hermiona zgłodniała. Tylko, że kiedy oboje się najedli, żadnemu z nich nie chciało się wstawać z kanapy. - To był podstęp, chciałeś mnie napchać jedzeniem żebym nie sprawdzała tych wypracowań - rzuciła ze śmiechem Granger. Fred wyszczerzył zęby. - Naprawdę nie mam pojęcia o czym mówisz - odparł niewinnie, puszczając jej oko. * * * Nowy rok, Hermiona powitała szczęśliwa, jak nigdy wcześniej. Razem z Fredem i resztą Weasleyów spędziła go w Norze. Jednak powrotu do Hogwartu wcale nie żałowała, wręcz przeciwnie. Bardzo się z tego cieszyła. Hermiona siedziała z Neville'em w szklarni numer trzy. Pomagała mu wyciskać sok z jakiejś rośliny, kiedy Longbottom zapytał ją o coś, co wytrąciło ją z równowagi. - A jak tam u ciebie i Freda? Hermiona spojrzała na niego zaskoczona. U niej i u Freda? - Uważasz, że jesteśmy parą? - odparła pytaniem na pytanie. Neville spojrzał na nią trochę zaskoczony. - A nie jesteście? W takim razie przepraszam, ale ciągle gdzieś razem chodzicie, więc sobie pomyślałem... Ach, nieważne - mruknął i zaczął mówić coś o Hannie i o tym, że bardzo spodobała się jego babci Auguście. Hermiona jednak słuchała go tylko jednym uchem. Jej myśli natychmiast popędziły w kierunku Freda. W ostatnich miesiącach bardzo się razem zaprzyjaźnili. Weasley był chyba jedyna osobą na świecie, która potrafiła oderwać ją od sprawdzania wypracowań. Nawet Harry i Ron nie byli zdolni do tak wielkiego wyczynu. Poza tym Hermiona świetnie się przy nim bawiła. Fred potrafił zamienić nudny, zimowy wieczór w coś naprawdę wspaniałego. Ale chłopak? Pokręciła zdecydowanie głową. Zresztą wydawało jej się, że jest coś pomiędzy nim i Angeliną. * * * Hermiona szła właśnie jednym z korytarzy na skróty do swojej kwatery, kiedy ktoś ją pociągnął za rękę. Wydała z siebie krótki okrzyk zanim została wciągnięta przez Freda do starej komórki na miotły. - Co ty wyprawiasz?! - warknęła, patrząc na niego wściekle. Weasley, zamiast odpowiedzieć, położył swój palec na jej usta, więc zamilkła. Przez krótką chwilę stali praktycznie przytuleni do siebie, ponieważ komórka na miotły była zdecydowanie zbyt mała na ich dwoje. Ciepły oddech Freda na skórze przyprawił Hermionę o gęsią skórkę. Gdy Filch nareszcie minął ich kryjówkę, narzekając i opluwając jadem jakiegoś urwisa, Hermiona natychmiast opuściła składzik na miotły, a Fred zaraz za nią. - Chyba nigdy nie znudzi mi się jego denerwowanie - powiedział rudzielec, krztusząc się ze śmiechu. Granger spojrzała na niego tak ostro, że przez chwilę Fred sądził, że będzie chciała wlepić mu szlaban. Hermiona nie była tego dnia zbytnio w humorze. Wstała lewą nogą no i wkurzył ją pewien dzieciak, który wylał na nią jakąś cuchnącą, niebieską maź. Rudzielec zatrzymał się nagle i spojrzał na zegarek. - Cholera, przepraszam cię, Hermiono, ale umówiłem się z Angeliną, a ona zabije mnie, jak się spóźnię! Wpadnij do mnie wieczorem! - zawołał jeszcze i już go nie było. Hermiono spoglądała za nim przez chwilę rozdrażniona. Ostatnio ciągle gdzieś chodził z Johnson. Nie żeby coś... Tak tylko... Zbliżała się północ, kiedy ktoś załomotał do drzwi i Granger podniosła się z westchnieniem z łóżka, aby je odtworzyć. Sprawcą okazał się nie kto inny niż Fred. - Myślałem, że do wpadniesz do sklepu, więc czekałem, a ty się nie pojawiłaś - powiedział z wyrzutem wchodząc do środka. Hermiona wzruszyła ramionami. - Ja... Mam dzisiaj naprawdę zły dzień i źle się czuje... Może jutro... - odparła. Fred spojrzał na nią uważnie i położył jej rękę na czole. - Rzeczywiście, jesteś cała rozpalona - mruknął po chwili fachowym tonem. A potem, mimo jej usilnych protestów, zaniósł ją do łóżka, przykrył po uszy ciepłym kocem, poprawił poduszkę i usiadł na krześle obok. Hermiona posłała mu ciepły uśmiech. - Jesteś moim aniołem, wiesz? - zapytała sennie przymykając powieki. - Nie, to ty jesteś moim, Granger - odparł szeptem. * * * Dzięki interwencji Freda oraz kilku eliksirom, które przyniósł od pani Pomfrey, Hermiona w przeciągu kilku dni zaczęła czuć się o wiele lepiej. Rudzielec przychodził do niej często, ponieważ nie chciał, aby od razu po chorobie wychodziła na dwór. Dlatego też po skończonych przez Hermionę lekcjach, robili coś w jej pokoju. Raz grali w gargulki, potem w eksplodującego durnia, a jeszcze innym razem Hermiona czytała na głos Fredowi swoją ulubioną książkę. Oboje świetnie się przy tym bawili, ponieważ Weasley zawsze umiał jakoś żartobliwie skomentować dany moment opowieści, przez co oboje pękali później ze śmiechu. Czas mijał bardzo szybko. Styczeń i luty minął w okamgnieniu, Hermiona nawet nie miała pojęcia kiedy. Jej życie kręciło się teraz wokół dzieciaków, długich pogawędkach z Neville'em w czasie posiłków, odwiedzaniem Hanny, z którą bardzo się w ostatnim czasie zaprzyjaźniła no i oczywiście spotkaniach z Fredem. To było dziwne, ale czuła, że dzień spędzony bez niego jest dniem straconym. Świetnie się przy nim czuła, umiał ją rozbawić, jak nikt inny. Naprawdę cieszyła się, że jest tak blisko niej. A on się tylko nie pisałam nic o Fredzie i Hermionie odkąd zakończyłam Ścieżkami Uczuć, więc bardzo cieszę się, że udało mi się naskrobać miniaturkę o tej parze. Mam nadzieję, że się spodoba. :) A tak poza tym... Uwierzycie, że już koniec wakacji? Kiedy ten czas tak szybko zleciał? Chapter Text Hermiona obserwowała kapitanów drużyny quidditcha — Draco Malfoya, Cormaca McLaggena, Rogera Daviesa i Cedrica Diggory'ego — jak gromadzili się u stóp stołu Slytherinu. Przewróciła oczami i napełniła szklankę drugą porcją soku dyniowego.— Nie mogę w to uwierzyć. Nie jestem zaskoczona, że McLaggen się na to zdecydował, ale myślałam, że Davies jest mądrzejszy.— Daj spokój, Hermiono — powiedziała Lavender, unosząc małe lusterko, żeby poprawić błyszczyk. — To tylko dla zabawy. Znasz dziewczyny, podają nazwiska, bo chcą.— To śmieszne i przestarzałe.— To tradycja. Każdy kapitan otrzymuje buziaka na szczęście od dziewczyny z innego domu. Nie musi to być przecież okazały pocałunek. Nie rozumiem, dlaczego tak się tym przejmujesz. Pozwól nam, dziewczynom, dobrze się bawić. Chcemy tego. Wiesz, liczę na Cedrica, ale nie pogardzę też tym czasie Blaise Zabini wspiął się na stół Slytherinu, a Lavender pisnęła podekscytowana, szturchając Hermionę w ramię.— Spójrz! Zaczynają!Blaise trzymał szklany słój wysoko nad stołem.— Młoda kobieta, która da jednemu z naszych kapitanów pierwszy pocałunek na szczęście w tym sezonie to —Stuknął różdżką w słoik i złapał kartkę pergaminu, która wyleciała na zewnątrz. Odstawił słoik, by przeczytać widniejące imię.— To jakiś żart, prawda?Draco przerwał rozciąganie się w połowie i spojrzał z uniesioną brwią na Blaise'a.— Co, jakiejś pierwszoklasistce udało się podrzucić swoje imię? Wyrzuć to, znasz zasady. Tylko odwrócił pergamin, spojrzał na pusty tył, przeczytał przód jeszcze raz i zszedł ze stołu, by pokazać pergamin przed oczami Draco.— Kurwa, żartujesz sobie ze mnie — powiedział Draco.— Minus pięć punktów dla Slytherinu za język — odezwała się automatycznie czterej kapitanowie odwrócili się, jak jeden byk, by na nią spojrzeć.— Granger — warknął Draco, wyrywając Blaisemu kartkę. Stanął tuż przed stołem Gryffindoru i potrząsnął nieszczęsnym pergaminem przed jej twarzą. — Co to jest?— Wygląda na to, że to coś z tej głupiej gry. — oznajmiła Hermiona. — Choć nie ukrywam, że może być to również ośmiornica, a może jednak agrafka? Uwierz, łatwo je zwęził oczy i zrobił krok bliżej. Ślizgon trzymał pergamin w obu dłoniach tak, że pismo było skierowane w jej stronę. Hermiona Granger — O nie — wypaliła wystąpił naprzód, szturchając przy tym Draco w bok.— Spokojnie, bez paniki, ja się tym zajmę. Granger — powiedział z szerokim uśmiechem. — Zasady mówią, że powinnaś pocałować kogoś z innego domu, ale oszczędzę ci tego. Inni kapitanowie nie będę mieli z pewnością nic przeciwko, zrobimy mały wyjątek.— Bardzo zabawne — stwierdziła, wpatrując się w niego i zakładając ręce na zamrugał, obie ręce miał szeroko rozstawione, a jego twarz była obrazem niewinności.— Nie wiem o czym...— Próbujesz zwrócić na siebie moją uwagę, odkąd zaczął się semestr — powiedziała Hermiona. — Nieustannie mnie śledzisz, stoisz za mną, kiedy tylko nadarzy się okazja, "tajemniczym" sposobem znajdujesz się w bibliotece, kiedy się tam uczę, "przypadkowo" jesteś również na korytarzu przed łazienką prefektów, kiedy się myję. Myślałam, że dałam ci jasno do zrozumienia, że nie jestem tobą policzkach Conora pojawił się wściekle czerwony kolor. W całej tej ciszy panującej dookoła, dało się usłyszeć kilka parsknięć, gdy coraz więcej uczniów zwracało swoją uwagę na odbywające się obok nich przedstawienie.— Wiesz — wypalił wstała i zręcznie wygładziła dłońmi przód swojego swetra, gdy chodziła wokół stołu.— Niby co myślałeś, że się stanie? Sądziłeś, że będę wdzięczna za to, że bezinteresownie uratowałeś mnie przed jednym z trzech pozostałych kapitanów? I pewnie wydawało ci się, że niczego się nie domyślę, że nie będę podejrzewać, że ty za tym stoisz?Cormac zacisnął zęby, a jego oczy się zwęziły.— Odrobina zabawy nikomu nie zaszkodzi — powiedział. — Mogłabyś uniosła podbródek.— Wolałabym pocałować ropuchę, aniżeli ciebie. Pocałowałabym najpierw kałamarnicę, zanim pocałowałabym ciebie. Pocałowałabym nawet Krwawego Barona, ale z pewnością nie ciebie.—Chwila — uciął Cormac z warknięciem, gdy Draco wybuchnął śmiechem. —Masz jakiś problem, Malfoy?Draco przystanął obok Hermiony.— Jeśli to nie jest wystarczająco jasne, to nie wiem, co jest. Granger nie wpisała swojego nazwiska, McLaggen. Nie jest częścią gry i nie zamierza nikogo całować. Odpuść, niech Zabini wylosuje kogoś innego, daj jej przypatrywała się Cormacowi z zaciśniętą szczęką, po chwili przeniosła wzrok na Draco.— Nie przypominam sobie, żebym powiedziała, że nie będę nikogo by się mogło, że powietrze nagle zgęstniało. Jakby wszyscy obserwujący wstrzymali oddech w tym samym momencie. Hermiona skubała rękaw swojego swetra, czując ciężar spojrzeń, ale mimo wszystko zrobiła krok bliżej Draco.— Znasz zasady — rzekła swoim najsubtelniejszym głosem — Moje imię wypadło ze słoika. Pocałunek na szczęście dla kapitana drużyny, prawda?Draco uniósł jedną brew, patrząc na nią z góry.— Tak, to jest...ogólna idea.— W takim razie kapitan otrzyma ode mnie odwrócił się, by spojrzeć na Rogera i Cedrica, ale Hermiona powstrzymała go, kładąc palec na węźle jego krawata. Zamilkł, jego jabłko adama podniosło się i opadło, gdy przełknął. Powoli odwrócił się, by na nią spojrzeć.— Ty nie —— Zrobię to — oznajmiła — Pocałuję kapitana, to mój wybór. — Zerknęła obok na Cormaca. — I nie będzie to obie dłonie wokół karku Draco, przyciągnęła go do siebie i przysunęła swoje usta do jego. Jej usta były rozchylone, bolała ją szyja od unoszenia wyżej głowy, a do tego pochylała się pod niezręcznym kątem. Wszystko było nie tak. To był okropny wtedy Draco wydał z siebie ciche warknięcie, objął ją obiema rękami i przyciągnął do siebie. Jego głowa przechyliła się, a usta przesunęły się i...Och, pomyślała, gdy jej serce stanęło. Och, to było — tak, zacznie, o wiele wspięła się na palce, jedną rękę wsunęła w miękkie włosy Draco, drugą oparła na jego ramieniu. Ślizgon rozłożył dłonie na jej plecach. Znów wydał ten miękki, delikatny dźwięk i mocniej przycisnął się do jej zapomniała o oddychaniu. Nawet przez szaty, sweter i koszulę czuła ciężar rąk Draco na swoich plecach. Czuła powolne ruchy jego palców, które zaginały się i ugniatały wzdłuż kręgosłupa. Jego włosy były aksamitne, klatka piersiowa twarda, a usta Draco rozchyliły się, czubek języka musnął jej usta, a wtedy Hermiona szarpnęła się do tyłu. Wpatrywała się w niego, patrzyła w szare oczy, które przybrały ciemniejszy odcień, a blada skóra stała się zaróżowiona. Dźwięk powoli wdzierał się do środa, wypełniając świat, który do tej pory był tylko biciem jej serca i cichymi odgłosami, które wydawał. Hermiona słyszała gwizdy, tupanie i była w stanie oderwać oczu od Draco. Stała tam, obserwując go z palcami przy ustach, dopóki on sam nie oblizał warg i nie podniósł podbródka do góry.— To powinno załatwić sprawę — mruknął szorstkim pisnęła. Cofnęła się, ponownie pisnęła i wybiegła z sali. Opowiadanie inspirowane rysunkiem Dralamy.

harry potter i hermiona granger pocałunek